czwartek, 26 lipca 2012

Dlaczego warto używać systemu Linux? Programy, licencja i prawo.

Proste pytanie, które zadają mi często osoby w otoczeniu (wszyscy wiedzą, że jestem Linuksiarzem). Wszyscy chcą prostych odpowiedzi - jakiś argumentów "za". Proszę, pierwsze 3 argumenty, które mi przychodzą do głowy.




1. Programy. System, który instaluję, czy to Magiczny Remix Mageia, czy LinuxMint jest całością - nie martwię się o "stawianie" systemu. Na jednym z rodzinnych lapków stawiałem Windows XP. Instalacja oraz dobieranie niezbędnych programów zajęło mi ok 6h. W LinuxMint niemal wszystko co chcę jest od razu w instalacji domyślnej. Ot, może doinstalowałem VLC do podstawowego zestawu i jakieś 2-3 popularne gry. 25 minut "pracy" z instalacją. W domyślnym zestawie są absolutnie wszystkie potrzebne mi programy.

2. Nowe programy. Nie latam po dziesiątkach stron internetowych, aby zainstalować program. No może zainstaluję Google Chrome z oficjalnej strony Google, ale właściwie poza tym 99% potrzebnych mi programów jest w Centrum Oprogramowania, w managerze pakietów (Synaptic), czy w innym Supermarkecie Oprogramowania.

Dobór oprogramowania jest scentralizowany i dostępny w jednym miejscu. Ok 35-40 tysięcy dostępnych programów i pakietów to norma.

3. Mam długi support i wsparcie za friko. Na najnowszym LinuxMint to jest 5 lat. Dłużej niż jest w stanie wyżyć laptop na jakim pracuję. Firma produkująca LinuxMint zarabia na kontraktach z Yahoo!, a ja mam system za darmo. Nie martwię się jakimikolwiek kwestiami prawnymi, licencyjnymi, faktem że systemu używam dla potrzeb firmowych, że ktoś mnie może za coś podać do sądu. (Bo na przykład za użycie promocyjnego Microsoft Office Home, w pracy lub dla celów pracy, mogą cię zaskarżyć! Mogą cię zaskarżyć za użyczenie/pożyczenie komuś twojego komputera!) Mam po prostu w nosie cały prawny chaos i ograniczenia Microsoftu, a przecież jestem przedsiębiorcą - najłatwiejszym celem prawno-sądowym dla różnych cwanych korporacyjnych prawników!

środa, 11 lipca 2012

Cinnamon kontra Gnome Classic (no effects)

W sumie powinienem zatytułować wpis Gnome 3 Desktop Shell vs Gnome Classic (no effects) bo Cinnamon nie jest niczym innym jak modyfikacją shell'a Gnome 3. Oczywiście niemal wszystkie warianty środowisk zastosowanych w Linux Mint wyglądają i funkcjonują jak Windows, ale są pewne różnice tu i tam.


Jestem sobie linuksowym wojownikiem, hahaha...

Cinnamon ma w sobie o wiele więcej możliwości, efektów i nieco inny system menu niż tryb Gnome Classic. Niby nadal jest to dokładnie to samo środowisko, ale Gnome Classic bez efektów działa na moim netbooku o wiele szybciej niż Cinnamon, radykalnie krótszy jest czas startu środowiska, szybciej aktywuje się menu po naciśnięciu przycisku start/menu - środowisko jest bardziej responsywne.

Szczerze mówiąc czekam na edycję Linux Mint XFCE i jeśli instalacja XFCE Mint Desktop nie pochłonie za sobą kosmicznie wielkich zależności - wypróbuję to. (Na "gołym" XFCE z repozytorium ubuntu już co nieco potestowałem.)

poniedziałek, 9 lipca 2012

LinuxMint Maya - Cinnamon

Od wczoraj pracuję na netbooku na nowym systemie a jest to Mint Maya w wersji Cinnamon. Czym jest Cinnamon? Jest to środowisko Gnome 3 zmodyfikowane tak, aby jak najbardziej podpasowało emigrantom z Windows.

Poniżej, po kliknieciu w obrazek, możecie zobaczyć mój pulpit Cinnamon Gnome Classic (No Effects). Jest to najprostszy pulpit przypominający to co znamy z Windows XP. Szczerze mówiąc na netbooku wiele więcej nie potrzeba.



Dlaczego wybrałem Linux Mint (czyli zmodyfikowane Ubuntu)? Proste - polecenie systemu przez sprzedawcę komputera - pomyślne testy - obsługa mojego netbooka i wszystkich urządzeń peryferyjnych oraz ekstremalnie długi czas supportu, dobre kilka lat. Wybrana wersja jest wersją LTS, a mi się wybitnie nie chce co rok zmieniać system z uwagi na nieaktualne oprogramowanie. Zatem nie planuję zmieniać tego systemu - zdecydowanie pogości u mnie dłużej.

(Na desktopie zapewne wyląduje jednak Magiczny Remix Mageia 2 ze środowiskiem KDE, aby było jakieś urozmaicenie.)

wtorek, 3 lipca 2012

Amiga - Commodore USA

Tak się zdarzyło ostatnimi czasy, że firma Commodore USA wypuściła serię komputerów marki Amiga. Fakt został nawet dostrzeżony w poczytnych mediach i narobił nieco szumu w środowisku. Oooo mamy wielki come back, Amiga wróciła. Wielki powód do radości! Czyżby?



Mała analiza tematu pokazuje, że mamy do czynienia ze ściemą. Licencjobiorca marki wypuścił po prostu zwykły komputer PC w modnej obudowie od Chińczyka i z rebrandowanym Linux Mint. Inicjatywa reaktywacji marki zapewne byłaby sympatyczna gdyby nie katastroficznie wysoka cena.

Zaraz zaraz... Amiga w przeszłości była w miarę popularnym komputerem dla ogółu sprzedawanym w relatywnie dobrej cenie. A tu mamy coś co w żadnym stopniu nie przypomina prawdziwej Amigi (nie ważne jak niektórzy sympatyczni koledzy z PPA zaklinają rzeczywistość - nie zmienią jej).

Ja jestem po zakupie uzywanego netbooka, wydałem 480 zł z fakturą, ten post piszę z Linux Mint 12, czyli systemu będącego de facto Commodore OS Vision instalowanym na komputerze "Amiga made by C=USA". Zgodnie z aktualną linią ja, linuksiarz na PC-cie, jestem prawdziwym amigowcem! Przezabawne. Hmm ano tak, naklejki nie ma, ale jaki problem dorobić i przykleić na mojego mintowego lapka. :)

Powiem wam, że gdybym był mocno zorientowany na markę i szukał oryginalnego, firmowego rozwiązania na PC wybrałbym raczej komputer MintBox, produkowany z poparciem teamu LinuxMint. Nowa Amiga nie jest niczym ciekawym. Niestety - wyszła klapa pełna gębą.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...