sobota, 24 listopada 2012

Linux od najlepszej strony - OpenSUSE - artwork

 
Jeśli OpenSUSE miałby się reklamować przy pomocy PR-owców definitywnie reklamowałaby go jakaś sympatyczna koleżanka, która dopiero co wyszła z gabinetu kosmetycznego :)

Co jak co, strona wizerunkowa OpenSUSE jest dobrze dopracowana. Uruchamiając LibreOffice czy Gimpa nie widzę natywnych okienek startowych, tylko pięknie dopracowane estetycznie okienka z charakterystycznymi motywami OpenSUSE.

Uruchamianie systemu też oferuje nam pięknie i gustownie dopracowany zestaw animacji i nawet na poziomie bootloadera wita nas zielony, ładnie dopracowany motyw, nie mówiąc już o uruchamianiu środowiska graficznego (u mnie jest to XFCE)...

Zapraszam dalszy ciąg zachwytów nas Susłem w języku obcym tutaj: http://linuxeurope.blogspot.com/2012/11/opensuse-updates.html

poniedziałek, 12 listopada 2012

OpenSUSE

Do OpenSUSE 12.2 przekonały mnie trzy czynniki. Znajomy informatyk od lat jedzie na OpenSUSE i nie ma zamiaru tego zmieniać, w jednej z dyskusji na ppa.pl jeden zapaleniec tak zachwalał Susła, że i mi się udzieliło... parę lat temu używałem sam, osobiście OpenSUSE 10.3 - porzuciłem go na rzecz Ubuntu, który w owym czasie szybciej i nawet bezbłędnie zaczął obsługiwać moją sieć bezprzewodową... a czasu na zabawy i walkę z nieprzejrzystym i powolnym YaST (centrum konfiguracji SUSE) nie miałem.


Dziś wydaje się, że YaST dziala zdecydowanie szybciej, zarządzanie pakietami także, nie ma problemów z wifi. Zatem w najbliższym czasie zapewne temat OpenSUSE pojawi się nie raz. Jakie mam wrażenia z OpenSUSE po latach?

1. Duża estetyka systemu, system wygląda ładnie i spójnie (używam XFCE 4.10 pięknie skrojonego pod Susła).

2. Szybkość nie powala, kiedyś mówiono, że lepszym logiem SUSE byłby żółw, a nie kameleon - to nie jest już aktualne - na szczęście - ale do Ubuntu nie jest to jakaś duża konkurencja.

OpenSUSE czy Ubuntu?

3. Zarządzanie pakietami i zainstalowanym oprogramowaniem jest zdecydowanie lepsze w Ubuntu, ale to może kwestia przyzwyczajenia, na pewno trochę muszę googlować po angielskich forach i wiki, aby odszukać interesujące mnie informacje - w Ubuntu więcej rzeczy jest z automatu, a dedykowane wydanie z ubuntu.pl... to łatwizna. Mimo wszystko, dla mnie - starego wyjadacza jest to łatwe. Mam wrażenie, że OpenSUSE się zbytnio przez te lata nie posunął do przodu

4. Dużo kodeków i sterowników brakuje w systemie, z powodów patentowych, trzeba dodawać nowe repozytoria i ściągać to - w podstawowym Ubuntu jest niemalże to samo, ale tam więcej rzeczy jest z automatu (np. wykrywanie brakujących sterowników)

5. Nie działała tak podstawowa rzecz jak wygładzanie podpikselowe RGB!!! Co prawda w oficjalnym repo jest pakiet to poprawiający, ale pociągnął mi całkiem sporą porcję innych pakietów, np. GIMP? Szok? Co ma biblioteka freetype do GIMPA? Ktoś źle zdefiniował zależności!

Mimo drobnych przeszkód - pozytywnie!

P.S. Nowy artykuł na drugim blogu: http://linuxeurope.blogspot.com/2012/11/chakra-201210-review.htm /Chakra 2012.10 - review/

sobota, 3 listopada 2012

Jaki Linux... i dlaczego Ubuntu?

Wesoło sobie "archując" na podręcznym netbooku i ciesząc się szybkością oraz responsywnością Archa ni się spostrzegłem a pod moją strzechę trafił nieco bardziej wypaśny sprzęcior - laptop Lenovo z dual core i z kartą nVidia. Laptop trafił do mnie w momencie, gdy moje zasoby czasowe wynosiły zero, albo i nawet dobre minus coś tam.


Jestem Linuksiarzem, zapalonym Linuksiarzem, a objawia się tym, że na Windows Vista dostępnym na tym sprzęcie nie mogę swobodnie i wydajnie pracować - to NIE MÓJ system! Linux znam tak dobrze jak ten chaos w mojej szafce przy biurku, na Windowsie się po prostu męczę.

I teraz szybki wybór - skorzystać z przewodnika instalacji autorstwa kolegi Tombuli - czy kombinować coś z Chakrą, która to bazowała na Archu i zachowała ponoć wiele z jego atrybutów, na tyle dużo, że Chakra także przechodziła pewne głębsze zmiany systemowe.

Sorry Winnetou, nie ma czasu, ściągnięcie najnowszego zaktualizowanego wydania Ubuntu LTS, pociągnięcie na kablu brakujących sterowników (nVidia, Broadcom), update systemu, ściągnięcie pakietów z medibuntu... chwila moment, kilka rzeczy robionych z automatu i jazda.

Na tyle mało czasu miałem, że nawet Unity mnie przestało drażnić (choć ściągnąłem też XFCE oraz LXDE bo ile można siedzieć na Uniy, by się mózg nie zmakówkował), po prostu parę rzeczy trzeba było zrobić. Laptop w 90% czasu kiedy a nim pracuję ma net podłączony z Play'a stąd aktualizacje, które trzeba ściągać nie mogą być zbyt rozległe, ostatni LTS jak znalazł...

...i to by było wszystko. Ubuntu wygrał tym, czym wygrywają niektórzy celebryci - system jest znany, bo jest znany - w związku z czym wybaczamy mu jego słabości (czyli choćby lekkie mulenie), korzystamy bezmyślnie z kilku udogodnień i cieszymy się z tego, że mamy Linuksa...

...choć Ubuntu to nie jest to co misiaczki lubią najbardziej, powiedzmy sobie wprost.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...