poniedziałek, 26 grudnia 2011

FooBillard - trochę rozrywki na Święta

Na Święta każdemu należy się trochę rozrywki i odpoczynku. Polecam wszystkim zainteresowanym Linuksem grę FooBillard.


Gra występuję niemal we wszystkich dystrybucjach Linuksa - z reguły pakiet w repozytorium nazywa się po prostu foobillard. Wymagane są jedynie sterowniki do karty graficznej z akceleracją 3D.


W internecie bez problemu znajdziemy instalki pod Windows. Jak większość przyzwoitych linuksowych programów FooBillard ma wersję pod Windows - autorzy postarali się, aby po przesiadce np. na służbowy komputer z Windowsem, dalej można było się beztrosko relaksować.


Gra zapewnia solidną porcję rozrywki, zwłaszcza w towarzystwie rodziny. Bardzo realistyczna fizyka gry, bardzo przyzwoite efekty i wszelkie niezbędnę opcje oraz rodzaje rozgrywek na pewno doskonale wypełnią czas urlopowo-świąteczny.

niedziela, 11 grudnia 2011

Masowa zmiana rozmiaru plików graficznych.

...czyli np. szybkie stworzenie miniaturek z kolekcji zdjęć zrobionych cyfrówką, jest możliwe dzięki użyciu pakietu ImageMagick dostępnego w większości dystrybucji Linuksa. Mi się to bardzo spodobało.

Polecenie mogrify oraz convert wykonywane z terminala zostały opisane pod poniższymi adresami.

http://www.imagemagick.org/www/mogrify.html

http://www.imagemagick.org/www/convert.html

To oczywiście przykładowe sposoby na wykorzystanie tych poleceń. W wyszukiwarkach na pewno znajdziecie ich więcej.

Dla nowicjuszy: Oczywiście musimy otworzyć terminal, przejść do interesującej nas lokalizacji i wykonać polecenia. Przydadzą się proste i podstawowe komendy, które naprawdę warto opanować oraz konsolowy programik mc.


A teraz szczypta humoru: szukając na necie screenshot'a pokazującego programik mc na topowym miejscu wyświetliła mi się taka miniaturka jak powyżej. Co jak co - ja tam nie narzekam.


A oto widok na mc w terminalu.

środa, 7 grudnia 2011

Dlaczego warto mieć system inny niż Windows

Dzisiejszy post to właściwie przeredagowana odpowiedź do kolegi, który Linuksa nie potrzebuje:


Nie potrzebuje... jasne... też tak kiedyś mówiłem...

Warto mieć inny system niż Windows dodatkowo na tym samym komputerze, albo coś łatwego linuksowego, albo Hackintosh (system z MacOS skackowany do odpalenia na zwykłym PC) – chociażby na kluczu USB/pendrive, drugiej partycji albo plikopartycji (instalacja wewnątrz Windows).

Główne aplikacje są te same (Firefox, Opera, Chrome, itp.) a o ile mniej płaczu jak w najbardziej potrzebnej chwili Windows padnie, albo wirus, albo padnie jakiś sterownik…

Przecież Windowsa nikt nie zabiera.

Sytuacja w firmie#1, 100% autentyk, muszę wysyłać klientowi zlecenie mailem. Sieć nie działa. Jestem już na ostatnią chwilę, a klient ważny, poważny i będą dymy jak nie prześle. Sprawdzam, resetuję, wszystko gra - ale netu jak nie było tak nie ma. Eureka! Sprawdzam połączenie z eksperymentalnego LiveCD z Linuksem (to była polska edukacyjna przeróbka Debiana) - działa!!! hura!!! wchodzę na dysk windowsowy, załączam plik - klient zadowolony.

Sytuacja w firmie#2, Jestem w biurze parę godzin przed wylotem za granicę, dyski wyjęte i w sejfie na drugim końcu miasta, coś ważnego się przypomniało, kuuuurka... ale porażka.... eeeehh... tym razem net był na "neo", zaraz! w szufladzie miałem kolejną polską przeróbkę Debiana z uniwerku w Gdańsku - odpalam komputer tylko z CD, bez dysku twardego, "neo" pięknie startuje... ufff... jak cudownie...!

I znów się powtórzę – ja piszę z kompa, gdzie np. Vista już nie pójdzie… a inne systemy jeszcze ciągną – i zamiast płakania, że muszę wybulić kasę na nowy sprzęt mam ładne osiągi bez krępacji i stresu.

Hmm, ale naprawdę nie namawiam do zabawy, jeśli ktoś nie lubi kompów i sprzętu oraz faktu, że ikonka z liskiem jest w innym miejscu niż zazwyczaj.

Ostrzegam :)

Aaa bym zapomniał – na niektórych konfiguracjach PC można mieć system amigowy Aros łącznie z emulacją Amigi klasycznej i jej softu/gier.

Tego systemu też nie tkną windowsowskie wirusy, trojany, itp., a tak samo można oglądać ładne dziewczyny i blogować :)

wtorek, 29 listopada 2011

LibreOffice / OpenOffice i praca dyplomowa


Jak pisać pracę dyplomową...


Zdaję sobie sprawę, że obsługa pakietów biurowych to dla większości męka. Stworzenie nagłówków, spisu treści, bibliografii, numerowanie stron, zdjęć, formuł to często czarna magia. Koniec października to moim zdaniem bardzo dobry czas żeby zacząć o tym myśleć.
Opiszę w jaki sposób w pakiecie LibreOffice (jak ktoś jest sprytny z pewności i w MS Office znajdzie te funkcje) stworzyć:

- style stron - tytułowej, parzystej, nieparzystej, poziomej;
- hierarchizowany dokument w oparciu o nagłówki i inne style tekstu;
- numerowanie grafik i formuł;
- spis treści i inne spisy na podstawie elementów dokumentu.

Ponadto zdradzę kilka tricków związanych z wstawianiem grafik wysokiej jakości (a konkretnie grafik wektorowych) z programu AutoCAD przy pomocy programu Inkscape.
Dzisiaj krótko o LibreOffice.

Pakiet LibreOffice jest darmowym pakietem biurowym mającym możliwości podobne do powszechnie znanego Office'a. Każdy ma jakieś wady i zalety. W moim przypadku zadecydowała cena. Po co płacić za coś, co mogę mieć za darmo?


Całość wpisu jest dostępna tutaj u kolegi:

http://majister.blogspot.com/2011/10/jak-pisac-prace-dyplomowa-i-wstep.html


Cykl artykułów ma już w tej chwili III części - zapraszamy!

poniedziałek, 14 listopada 2011

Nowy i oficjalny system dla Commodore 64x i Amiga

Commodore OS, bo właśnie ten system przedstawia prezentacja to po prostu lekko zmodyfikowany Linux Mint / Ubuntu. Mimo wszystko warto oglądnąć. Jakby nie patrzeć - Linux to droga, która poszło wielu ex-amigowców i ex-commodorowców (w tym ja).



Droga, którą idzie Commodore USA, właściciel marki Commodore i licencjobiorca marki Amiga, jest zupełnie inna od ścieżki, którą podąża większość współczesnych amigowców, opisanej wcześniej na blogu. To po prostu ciekawe rozwiązanie PC z Linuksem brandowane klasyczną etykietką.

Szczerze mówiąc? Mnie całkiem przekonuje model Commodore VIC-Slim.


Jeśli jakość klawiatury jest wystarczająco dobra - ten komputer pod kontrolą Linuksa (a może i w przyszłości AROS-a) mógłby mi długo służyć.


Gdyby ktoś jeszcze nie zauważył - cały PC jest zawarty w klawiaturze.

Jakiś Windows też się na tym postawi bez problemu - to przecież po prostu zwykły Atom DualCore - to będzie przydatne dla użytkowników Windows'a niezadowolonych z WINE lub VirtualBox.

czwartek, 10 listopada 2011

Używanie docka w stylu "makówkowym" - VectorLinux

Wdałem się już w niejedną w dyskusję na osnewsie na temat środowiska graficznego Unity. Jak dla mnie jakimś atutem Unity jest obecność swoistego docka - natomiast ewidentne nawiązanie do systemu spod znaku nadgniłego jabłka mi się nie podoba.


Dock jednak nie jest głupim rozwiązaniem, więc warto połączyć go z jakimś normalnym środowiskiem graficznym, które nie będzie wymagało rewolucyjnej zmiany przyzwyczajeń w używaniu komputera.


Na screenshocie powyżej (można powiększyć) jest najnowszy VectorLinux (wersja RC) ze zintegrowanym, prekonfigurowanym dockiem oraz XFCE - można pobrać jako LiveCD i wypróbować na maszynie wirtualnej, lub z płytki CD.

Sam VectorLinux to już klasyka - jedna z najstarszych "łatwych" dystrybucji. System prawie idealny - ma w sobie prawie wszystko co potrzeba do pracy i w dodatku skonfigurowane z automatu. Solidna baza, czyli ostatnie stabilne Slackware oraz kilka usprawnień (nowsze jądro systemu) - robi swoje.

Jedynym minusem jest brak polonizacji (mi zupełnie nie przeszkadza, o ile w XFCE i terminalu ustawie sobie klawiaturę PL) oraz konieczność przekompilowania freetype (brak subpixel hinting), albo ściągnięcia sobie z zewnątrz pakietu freetype wolnego od ograniczeń patentowych, aby mieć piękne czcionki na panelu LCD.

piątek, 7 października 2011

IMICA, czyli fajna pseudo-amiga na systemie AROS

System:
AROS Research Operating System w skrócie AROS – ogólnodostępny, przenośny, posiadający interfejs graficzny system operacyjny. Kod źródłowy jest dostępny pod otwartą licencją, która pozwala go dowolnie modyfikować.

Początek projektu datuje się na rok 1995. Początkowo zmierzał do uzyskania kompatybilności z AmigaOS 3.1. Z czasem w wielu dziedzinach przewyższył oryginał. AROS najszybciej rozwija się na komputerach osobistych klasy PC, chociaż jest dostępny także w wersji dla platformy PowerPC, ARM i m68k.

Specyfikacja:
Single Core Atom board 1.6 GHz, fanless, 12v version. 512mb system memory, 4gb USB Disk, monitor holder (tłumacząc na nasze - sprzęciorek jest bezgłośny, choć nie jest to torpeda).

Link do producenta:
http://www.clusteruk.com/SitePortalPage.aspx?siteid=1&did=138

Film w j. angielskim (tłumaczenie zbędne):

poniedziałek, 3 października 2011

Bodhi Linux - lekka dystrybucja oparta na Ubuntu LTS - screenshoty

Dziś nie będzie wielu słów w poście, natomiast będzie na co popatrzeć. Po testach Bodhi na maszynie wirtualnej oraz partycji testowej, system zagościł na moim starym laptopie i działa naprawdę szybko - jestem pod dużym wrażeniem.


Domyślne środowisko Enlightenment E17 zachwyca ilością bajerów, dingsów, pluginów i wodotrysków nie zamulając komputera. Oczywiście naprawdę mega-szybki jest doinstalowany Fluxbox, o którym będzie później.

Po kliknięciu na obrazek pojawi się większa wersja. Ponoć wszyscy lubią screenshoty :)

Na tym screenshocie gram sobie we Freeciv, czyli otwartego klona kultowej Cywilizacji - nie... nie musicie instalować tego paskudnego Linuksa aby porządnie pomęczyć civ'kę - gra jest dostępna także pod Windows. :)

niedziela, 2 października 2011

Chromium BSU

Chromium B.S.U. to kultowa już strzelanka dostępna pod Linuksa, ale także Windows oraz inne systemy. Niskie wymagania gry kwalifikują ją do polecenia na tym blogu - na starej i słabej maszynie, na której instalujemy lekki system, także czasem oczekujemy porcji rozrywki.



Na filmiku koleś przechodzi 1 poziom gry na maksymalnym poziomie trudności - jednym słowem niezła sieczka.

Instalacja dla Linuksa: gra dostępna w repozytorium prawie każdej dystrybucji systemu pod nazwą "chromium" (googlowska przeglądarka www to zwykle inna nazwa: chromium-browser).

Instalka pod Windows jest tutaj: CHROMIUM ewentualnie - z listą wymagań systemowych - TUTAJ

wtorek, 27 września 2011

Cztery drogi Amigi

Od dłuższego czasu przyglądam się środowisku amigowców, to jest nisza w niszy systemów operacyjnych. O ile linuksiarzy jest bardzo wielu, amigowców na palcach można policzyć (w przenośni), aż dziw bierze, że ten najpopularniejszy niegdyś komputer to jedynie historia i pasja małego grona pasjonatów.


Jeśliby ktoś się nie orientował to amigowcy dzielą się na kilka grup, na zachodzie panuje między nimi zdrowa konkurencja i wspólna chęć ożywienia platformy - w Polsce są podziały, animozje i nienawiść nie do pokonania, często są to osobiste konflikty między głównymi personami środowiska - bo generalnie wszyscy się znają. Największa nienawiść w Polsce panuje między Niebieskimi (post-amigowy system MorphOS) oraz Czerwonymi (post-amigowy system AmigaOS4).

1. Samym tym postem już narażam się Czerwonym, bo nazywam ich system OS4 post-amigowym, mimo że mają oficjalne prawa licencyjne do tejże nazwy, ale dla czytelnika, który pamięta Amigę z zieciństwa, albo pokoju starszego brata, jest to trafne określenie - to już nie jest klasyczny AmigaOS3 na procesory 68k, a nowoczesna próba ożywienia platformy na procesory PPC.


2. Ten sam cel stawia sobie środowisko Niebieskich, MorphOS to także system na PPC w stylu amigowym, z tym że nie posiada praw do nazwy Amiga i inna nieco jest droga rozwoju systemu, a właściwie pozyskania hardware.

Wspomniane systemy są komercyjne i kosztują powyżej 100 Euro za stanowisko, lepszy jednak cyrk jest ze sprzętem. Czerwoni celują w koszmarnie drogie, niszowe płyty z prockami PPC - niebiescy utylizują Maki PPC ze szrotu, na które wypiął się Apple, i na nich używają swojego systemu. W każdym razie zarówno czerwoni i niebiescy mają problematyczną sytuację ze sprzętem.


3. Trzecia grupa to Klasykowcy, których interesuje głównie stary, oryginalny sprzęt, AmigaOS3, stare gry i soft oraz architektura 68k - ciekawą odmianą klasykowców są sympatycy sprzętowych emulatorów Amigi - czyli Minimiga, Natami (w produkcji) - de facto samodzielne komputery odtwarzające pierwotną architekturę - są oczywiście emulatory programowe na zwykłe komputery PC (najpopularniejszy to WinUAE).


4. Czwarta grupa, w Polsce siedząca cichutko, kiedy Czerwoni wojują z Niebieskimi - Czarni - to sympatycy systemu AROS, czyli systemu amigopodobnego rozwijanego na otwartej licencji na wzór Linuksa, dostępnego obecnie na PC, ale rozwijanego także na inne platformy. AROS rozwija się świetnie, nie ma żadnych problemów pod kątem hardware. System jest dostępny za darmo, co jakiś czas sam wypróbowuje kolejną edycję - zapowiada się ciekawie. Z uwagi na brak barier typu cena/hardware jest to jak dla mnie najatrakcyjniejsza oferta na postamigowym rynku.

wtorek, 13 września 2011

Raspberry Pi - czyli mój kolejny komputer...

...oczywiście pod kontrolą lekkiego Linuksa, prawdopodobnie Debiana dla architektury ARM z jakimś minimalistycznym managerem okien, np. Openboksem. Przypuszczam, że postawię na nim Debiana i skonfiguruję go na wzór dystrybucji AntiX albo CrunchBang.

Sprzęt będzie w sprzedaży na gwiazdkę 2011, może wcześniej, koszt komputera to zaledwie 25$ a wymiar trochę większy niż wizytówka.



Zapraszam do oglądnięcia filmu - jest w języku angielskim, ale wszystko jest oczywiste.

Nie jest to żadne odkrycie, ponieważ zapowiedzi o tanim sprzęcie z procesorami ARM są już od dawna, architektura rozpowszechnia się coraz bardziej, a dominuje na niej Linux (oraz Android, który de facto jest także Linuksem). Jakby nie patrzeć taki jest trend - cienki klient pod kontrolą lekkiego systemu z nastawieniem na Cloud Computing (czyli np. Google Office i inne podobne inicjatywy). Zobaczymy.

Tak czy inaczej sprzęcik kupuję do testów, jak tylko się pojawi.

piątek, 12 sierpnia 2011

Środowisko graficzne XFCE - powiew świeżości

Młodszy brat GNOME'a. Lżejsze od konkurencji, tzw. trzecie zaawansowane środowisko graficzne oparte na GTK2. Lżejsze pod kątem zajmowanej pamięci, miejsca na dysku, szybkości działania. Środowisko bardzo modularne, czyli dające się dość dowolnie kształtować, łatwe, eleganckie w wyglądzie i przyjemne w konfiguracji - prostota i wygoda (ale też 'czyste' środowisko ma mniejszą funkcjonalność niż np. KDE). XFCE wypełnia pewną lukę - idealnie sprawdza się na maszynach ok. 1000MHz i tych wolniejszych na których konkurencja zaczyna nieźle przymulać (działać wolniej). XFCE w obecnej postaci pojawił się gdy GNOME i KDE miały już ugruntowaną pozycję, stąd pewne dostosowanie zarówno do odpalania aplikacji z KDE jak i GNOME (pewne opcje ustawień - session manager / manager sesji - jednak nawet bez tych ustawień większości aplikacji z KDE i GNOME działa dobrze). Bardzo funkcjonalne jest menu w XFCE które można szybko otworzyć w dowolnym miejscu naciskając prawy klawisz myszy.


Uważam że posiadanie np. KDE "pod maską" (i w razie potrzeby korzystanie z bogactwa jego programów, konfiguratorów, managera logowania kdm, środowiska QT) a przy tym używanie na co dzień XFCE (szybsze programy GTK2) jako głównego środowiska jest dobrym rozwiązaniem. (Fragment pisany w roku 2006 z myślą o KDE3, obecnie preferuje wzbogacanie XFCE elementami z GNOME.)

XFCE vs KDE - gdzie leży różnica?

KDE jest bardzo rozbudowanym środowiskiem. Wyjaśniam, że mam dobrą opinię o tym środowisku (od niego zaczynałem, by po przygodzie z gnome przesiąść się na xfce4). Wydaje mi się, że twórcy KDE chcą w pierwszej kolejności zadowolić emigrantów z Windows dając im nie tylko wszystko co jest w XP ale jeszcze znacznie więcej na dokładkę. W efekcie tego domyślne KDE ustawienia sprawiają, że środowisko jest przeładowane graficznymi bajerami, animacjami, wodotryskami. To można (i wg mnie trzeba) co prawda powyłączać dzięki dość przystępnym konfiguratorom (Centrum Ustawień). Pozostają jednak różne usługi, managery, bajery których przeciętny użytkownik nigdy nie użyje, a które obciążają system - część z nich da się wyłączyć w centrum sterowania - wyłączenie części wymaga jednak grzebania w plikach konfiguracyjnych (i niestety jest możliwość, że wyłączysz o tą jedną usługę za dużo).

W tym świetle lubię xfce bo nie jest przeładowane w defaultowej / domyślnej konfiguracji, i nie trzeba już nic kombinować. Oczywiście xfce4 można jeszcze przyśpieszyć wywalając session-manager'a (pliki konfiguracyjne - odpalanie elementów xfce poprzez pliki startowe) wyrzucając niektóre moduły, choć raczej naprawdę nie ma za bardzo co wyrzucać - to już zabawa dla hobbystów.

środa, 10 sierpnia 2011

Mobilny internet - Play na kartę

Jestem teraz na urlopie stąd konieczność poszukiwania łącza internetowego jeśli chcę twórczo pomarnować swój czas. Kiedy mogę podłączam się do kabla Netii, jednak z uwagi na konfigurację, której ruszać nie chcę (i nie mogę / nie moje) - mogę podłączyć do niego tylko jeden komputer. Stąd konieczność poszukania alternatywy.


Korzystam zatem z modemu Play - ten po ok. 129 zł w salonach - i w razie potrzeby kupuję starter za 19 zł z 1 GB transferu do wykorzystania. Prędkość nominalna to 512 kb/s.

To ujdzie do sprawdzanie poczty, od biedy do posłuchania ulubionego kawałka na YouTube (ale naprawdę od biedy i z umiarem), ale np. korzystanie z bloggera jest już nierealne - rzęzi podczas ładowania edytora. Rzęzi podczas wykonywania poważniejszej pracy (dużo ładowania, wieszające się javascript przez www, itp). Nieciekawie.

Dodam, że jestem w centrum kilkudziesięciotysięcznego miasta i z okien mam jego panoramę (także zasięg powinien być ok.) - jak to wygląda na głębszej prowincji - nie wyobrażam sobie. Po prostu "bida z nędzą".

Ten post piszę oczywiście "z kabla".

Werdykt:
Ten net można sobie kupić na urlop do pierdół, do sprawdzenia poczty, oglądnięcia Pudelka, itp., cena 129 zł nie jest zabójcza - jak na net mobilny dość dużo danych do ściągnięcia w ramach limitu - do spraw poważnych jak na razie tylko kabel.

Linux i modem Play:
O dziwo lepiej i łatwiej mi się pracuje na tym modemie pod Linuksem niż w firmowym oprogramowaniu Play pod Windows XP (lubi nie widzieć modemu, kosmicznie długie czekanie na połączenie). Dystrybucje wypróbowane to: PCLinuxOS, Mageia oraz Ubuntu. Pod każdą z nich lekko, łatwo i przyjemnie.


GNOME vs KDE - omówimy odwieczny dylemat początkujących czy wybrać Gnome czy KDE

Artykuł pochodzi także z mojej szuflady z Roku Pańskiego 2006 i jak w poprzednim przypadku cały czas jest wysoce aktualny. Gdzieniegdzie postaram się dodać uaktualnienia.

Biuro oparte na GNOME, screen z popularnego i łatwego dla początkujących systemu Linux Mint

Dominującymi środowiskami graficznymi na biurko są GNOME oraz KDE. Osoba początkująca lub migrująca z Windowsa powinna znaleźć w nich wszystko co może być przydatne w codziennej pracy. Środowiska te różną się między sobą filozofią oraz kwestiami technicznymi, jednak początkujący użytkownik nie powinien mieć problemu z orientacją zarówno w gnome jak i kde. Warto wspomnieć, że GNOME oparte jest na bibliotece gtk2, zaś KDE na qt. Ten podział generalnie przekłada się na powszechnie dostępne popularne aplikacje. Warto wspomnieć np., że popularna Opera jest oparta na qt natomiast Mozilla Firefox na gtk. (kwestia niezbyt istotna dla początkujących)

Desktop KDE popularnego i łatwego dla początkujących systemu Linux Mint

Wybór między GNOME a KDE jest bardziej kwestią wyboru dystrybucji, przyzwyczajenia i osobistych preferencji. Tak samo wybór między aplikacjami qt i gtk. Nie powinno być większych problemów z odpalaniem programów gtk pod KDE i vice versa. Możliwe problemy z wyglądem, doborem czcionek są dobrze rozwiązane np. w Suse / OpenSuse. W tej prostej dystrybucji użytkownik nie musi sobie zaprzątać głowy takimi kwestiami jak fakt czy dana aplikacja jest w gtk2 czy qt. Przy okazji w Suse [w chwili pisania artykułu wersja 10.0] lepiej sprawuje się desktop oparty na KDE 3 [dokładnie sprawdzone]. (W roku 2011 z kolei lepiej wydaje się spisywać Gnome 2, ale to subiektywne odczucie autora)

Ciekawostka: GNOME jest bardziej popularne w USA, podczas gdy KDE dominuje w Europie [początek 2006].

Moja osobista obserwacja na dzień dzisiejszy jest taka: Aplikacje GTK wydają się generalnie działać szybciej niż QT, aczkolwiek środowisko GNOME generalnie zajmuje więcej pamięci i jest odrobinę mniej funkcjonalne niż KDE. Środowisko KDE w moim odczuciu jest o pół kroku do przodu w stosunku do konkurenta, zajmuje mniej pamięci (dotyczy KDE 3 obecnie rozwijanego pod nazwą Trinity Desktop, KDE 4 jest jednak bardziej "spasione"), ma więcej możliwości konfiguracji, wydaje się bardziej spójne od strony technicznej. Gnome jest jednak do przodu jeśli chodzi o pewne rozwiązania medialne i ergonomię pracy (domyślna konfiguracja, przejrzystość). Gnome wydaje się bardziej odbiegać od Windowsa, którego niedawni użytkownicy według mnie mogą woleć KDE. Ufff... naprawdę trudny wybór... mi się nigdy nie udało ostatecznie zdecydować.... w efekcie jako główne pełne środowisko preferuje XFCE (o czym w następnym poście z szuflady).

wtorek, 9 sierpnia 2011

Dylemat Windows vs Linux w aspekcie wydatków i korzyści

Linux kontra Windows

W sieci dostępnych jest wiele znakomitych porównań systemów pod kątem technicznym dlatego daruje sobie szczegółowe omawianie tej kwestii. Na różnych forach zaś, można przeczytać niekończące się dyskusję nad wyższością moralną i użytkową systemu Linux nad Windows i odwrotnie, dlatego również daruje sobie umoralniający elaborat.

Celem tego artykułu jest przedstawienie moich poglądów w sprawie, która dla wielu użytkowników jest najważniejsza – a mianowicie w sprawie finansów. Staram się przyjąć racjonalny punkt widzenia, podać argumenty za i przeciw, wreszcie – oprzeć się na moich obserwacjach.


Całkowity koszt użytkowania - CKU


Oryginalny Windows swoje kosztuje, najtańsza licencja domowa na jedno stanowisko kosztuje w zależności od sklepu i aktualnych promocji około 300 zł. Przy czym często licencja jest przypisana do zakupionego komputera na stałe, więc kupując nowy sprzęt nie możemy legalnie przenieść swojego systemu na nowy komputer. Uważam to za absurd, ale z drugiej strony takie jest prawo producenta by ustalać swobodnie warunki licencji.

Dystrybucję Linuksa można legalnie ściągnąć z Internetu za darmo, lub kupić wraz z czasopismem w kiosku za cenę od 10 do 45 zł i zainstalować na dowolnej liczbie stanowisk. Są też dostępne droższe dystrybucje pudełkowe, najczęściej komercyjne, z podręcznikami, supportem, i innymi “atrakcjami” jednak najczęściej za cenę niższą od najtańszego OEM-owego Windowsa.

Cena przemawia zatem na korzyść Linuksa, decydując się na zainstalowanie systemu trzeba wsiąść pod uwagę element taki jak całkowity koszt użytkowania systemu (na potrzeby artykułu przyjmijmy skrót CKU) – od ceny którą ostatecznie zapłacimy za system zależy bowiem racjonalność używania tego systemu. Spotkałem się z wieloma dyskusjami na temat tego czynnika, zauważyłem też, że w zależności od poglądów uczestnicy dyskusji przekonują z reguły, że racja jest tylko i wyłącznie po ich stronie – w środowiskach pro-windowsowskich będą przekonywać, że ich system jest ostatecznie najtańszy, a w towarzystwie linuksowym na sam dźwięk słowa Microsoft niektórzy dostają furii.

Tymczasem z moich obserwacji wynika że CKU nie może być ustalony w drodze dyskusji na forach ani “narzucony z góry” przez dział marketingu firmy takiej a takiej. Realny CKU kształtuje się inaczej dla każdego indywidualnego użytkownika. W tym aspekcie spór “Windows kontra Linuks” nigdy nie zostanie ostatecznie rozstrzygnięty.


Wybór systemu pod kątem kosztu użytkowania


Zastanówmy się zatem jakie czynniki mogą wpływać na CKU i jaka decyzja mogłaby okazać się optymalna dla przeciętnego użytkownika. Poniżej postaram się też opisać realne przypadki “dylematu CKU” z którymi się spotkałem.


Kwestia czasu


Na opanowanie nowego systemu potrzeba czasu. Zakładam tu, że większość użytkowników czytających ten artykuł zna system Windows i jest w stanie poradzić sobie z instalacją oprogramowania i konfiguracją.
Przejście na Linuksa wiąże się z koniecznością poświęcenia czasu na naukę. W zależności od stopnia trudności dystrybucji a także zadań, które planujemy wykonywać w systemie ten czas może się skracać lub wydłużać. Internet jest pełen darmowych “samouczków”, informacji, FAQ, itp., niektórzy jednak będą rozpatrywać kupno i studiowanie podręczników za kilkadziesiąt zł.
Dla pasjonata informatyki proces nauki będzie czystą przyjemnością, dla zwykłego użytkownika, może być to trudne i czasochłonne. Co prawda samo użytkowanie na przykład środowiska graficznego GNOME w Linuksie jest dziecinnie proste, dlatego też już skonfigurowanym systemem może swobodnie posługiwać się przysłowiowa pani Marysia z recepcji, ale swobodne poruszanie się w plikach konfiguracyjnych pod konsolą wymaga pewnej wiedzy i oswojenia się z tym narzędziem. Mimo pojawiania sie coraz łatwiejszych dystrybucji, i coraz większej ilości auto-magicznych konfiguratorów opanowanie konsoli jest wciąż mocno zalecane.
W przypadku osoby pracującej, lub instalacji systemu w firmie trzeba wziąść pod uwagę stare, dobre powiedzenie “Czas to pieniądz.”, tutaj na pewno należy zacząć od jakiejś łatwej dystrybucji, co zminimalizuje “wydatek czasu” – polecałbym OpenSUSE, a dla nieco bardziej ambitnych Ubuntu. W firmie może być potrzebny nadzór informatyka nad instalacją i konfiguracją nowego systemu, co kosztuje.


Kwestia pieniędzy - Darmowy Linux? Windows za 300, 2000 czy 6000 zł?


Powyższy akapit wyjaśnia niejako kwestię rzekomej bezpłatności Linuksa. Nie ma tak naprawdę rozwiązań bezpłatnych jeśli weźmiemy pod uwagę koszty i czas wdrożenia systemu.
Z moich doświadczeń jednak wynika, że instalacja Windowsa, wymaganych sterowników i oprogramowania na jednym komputerze zabiera nawet kilka godzin, siedzenia, klikania i żonglowania dziesiątkami płytek – czyli z reguły znacznie więcej czasu i pracy niż instalacja i przygotowanie do pracy wspomnianego OpenSUSE, zawierającego już po instalacji komplet oprogramowania do codziennej pracy, w tym pakiety biurowe typu Office.

Cena na jedno stanowisko biurowe, którą proponowano niedawno w sklepie znajomemu przedsiębiorcy to grubo ponad 2000 zł za system Windows w najtańszej wersji OEM oraz interesujący go pakiet oprogramowania biurowego MS Office, oraz potrzebne oprogramowanie, którego darmowe odpowiedniki zawarte są w typowej dystrybucji Linuksa. Nawet kombinowany najtańszy zestaw Windows + MS Office tylko do użytku domowego (zakazane użycie do celów zarobkowych) kosztuje razem ok. 750 zł. Analogiczny OpenSUSE z czasopismem kosztował w kiosku około 30 - 40 zł.

Koszt legalnego zainstalowania takiego windowsowego zestawu na powiedzmy trzech komputerach to zatem ponad 6000 zł. Przykładowy OpenSUSE może być instalowany na wielu stanowiskach bez ograniczeń. Czy te kilka - kilkanaście godzin cennego czasu poświęconego na opanowanie wspomnianego OpenSUSE kosztowało więcej niż kilka tysięcy zł? Oczywiście że nie. Czy jednak zawsze taka kalkulacja wyjdzie na korzyść Linuksa? Przypuszczam że w wielu specyficznych/specjalistycznych zastosowaniach, przy małej liczbie stanowisk wynik dla Windowsa może być korzystniejszy.


Kwestia urządzeń


Niestety w niektórych przypadkach okazuje się, że obsługa pewnych urządzeń przez Linuksa jest problematyczna. Wymaga poświęcenia czasu, pogłówkowania, przeszukania internetu, czasem skonsultowania się z informatykiem, co kosztuje. Na szczęście przeszukanie internetu zwykle wystarczy czego przykładem jest chociażby dobrze udokumentowana instalacja popularnej neostrady (aczkolwiek laik może mieć z tym problem).

Nietypowe lub nowe na rynku urządzenia mogą jednak zupełnie nie działać (co generuje koszty), ponieważ producenci nie dołączyli sterowników dla Linuksa – i nie ma na to żadnej rady, poza uprzednim sprawdzaniem zgodności z systemem. Przykładem z którym się spotkałem było niedziałające urządzenie wielofunkcyjne (skaner, faks, drukarka), co spowodowało rezygnacje z instalacji Linuksa na jednym stanowisku i zastosowanie rozwiązania hybrydowego.


Rozwiązania hybrydowe – korzystne dla domu i firmy


Zapalonym linuksiarzom to rozwiązanie może nie przypaść do gustu, jednak okazuje się, że w wielu przypadkach można zastosować następujące proste równanie: Windows OEM + oprogramowanie Open Source = tanie stanowisko pracy. Darmowe (lub tanie) oprogramowanie “z Linuksa rodem”, które mógłbym śmiało polecić dla systemu Windows to na pewno pakiet OpenOffice.org, przeglądarka Firefox, program pocztowy Thunderbird, program graficzny Gimp, itp. Szczególnie pakiet biurowy OpenOffice jest masowo w ten sposób wykorzystywany w firmach i na komputerach domowych.
Ponadto z uwagi na dostępność oprogramowania, rozliczenia z ZUS'em, przydatne programy z gazet (np. Mała Księgowość z Rzeczpospolitej, gry dla dzieci) Windows jest najczęściej pozostawiany jako przydatna “platforma systemowa” w firmie i w domu, zwłaszcza jeśli komputer był zakupiony razem z nim.
Nic bowiem nie stoi na przeszkodzie, aby posiadać dwa systemy jednocześnie.


Dwa systemy, czyli dlaczego mimo wszystko warto zainstalować Linuksa


W domu lub w firmie przyda się drugi system zainstalowany chociażby “na zapas”. Posiadanie dwóch systemów umożliwia swobodne funkcjonowanie w czasie awarii jednego z nich – mam tu na myśli szczególnie MS Windows, który jest dość podatny na wirusy i wszelkie problemy. Z poziomu Linuksa mam swobodny dostęp do swoich danych na dyskach windowsowych, mogę wykonać kopie zapasowe, ukończyć ważne dokumenty, pracować z internetem. Linux też może się sporadycznie “zepsuć”, aczkolwiek w 95% przypadkach dzieje sie to na skutek celowego działania użytkownika, mam tu na myśli eksperymenty z systemem – mamy wtedy jednak do dyspozycji cały arsenał dystrybucji typu LiveCD – czyli systemów uruchamianych z płyt CD bez instalacji na dysku twardym które dają nam dostęp do naszych danych na dyskach w celach “ratunkowych” lub użytkowych.
Jako, że w tym artykule koncentrujemy się na kosztach pragnę przypomnieć że koszt utraty danych, czy przerwania prac w firmie bywa czasem bardzo wysoki. Jeśli dzięki Linuksowi uda nam się uratować efekty naszej pracy zakłóconej na skutek “rozsypania się” Windowsa to zainstalowanie drugiego systemu może okazać się zyskowną inwestycją.


Podsumowanie


Rozpatrując kwestię “Windows vs Linux” zastanówmy się dobrze nad ewentualnymi korzyściami i kosztami których możemy doświadczyć. Dobrym rozwiązaniem może okazać się lista “za i przeciw” przed podjęciem decyzji, albo nawet pozostawienie MS Windows jako dodatkowego systemu na dysku. Nie kierujmy się modą ani namowami kolegów, emocjami i pośpiechem. Ten ostatni bywa zgubny przy instalacji systemu, jako że jej przygotowanie wymaga ostrożności i zrobienia kopii ważnych danych. Ewentualna nieprzemyślana migracja z Windows może zakończyć się problemami i zniechęceniem. Natomiast rozsądne, spokojne podejście do tej kwestii może dać nam naprawdę wiele korzyści i otworzyć przed nami nowe możliwości.


P.S. Niekonwencjonalna pisownia i odmiana nazw w tej edycji art. na moim własnym blogu JEST zamierzona. Tak samo kilka regionalizmów. Jeśli się to komuś nie podoba i bardzo drażni - wyjść, przewietrzyć się na świeżym powietrzu, policzyć w myślach do dziesięciu ew. wypić melisę na uspokojenie...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...