niedziela, 20 października 2013

Decyzja odnośnie kontynuacji mojego blogowania - nowe adresy, inne spojrzenie na IT

Witajcie Drodzy Czytelnicy i Czytelniczki, ten blog od jakiegoś czasu przeżywa stagnację, mimo, że Linux jest moją wielką pasją i systemem, którego używam codziennie. Sukces moich linuksowych poczynań w domu jest paradoksalnie czymś, co nie służy temu blogowi.  

Używam już od dawna Debiana, gdzieniegdzie/sporadycznie jakiejś derywatywy Debiana lub Ubuntu LTS, które także się z niego wywodzi. Nie mam żadnych problemów z systemem, wszystko działa jak chce - a wszelkie konfiguracje i dodatkowe bajery, które mam ochotę zaimplementować mogę wygooglać zaledwie w ciągu chwili.  Czy warto po raz n-ty pisać o faktach, które są dostępne na większej ilości blogów, stron, manuali, itp. Według mnie to zbędne.

Drugim faktem jest to, że wycofuję się z platformy Blogger na rzecz własnych WordPressów na własnym hostingu - zdecydowałem, że moje blogowanie będę kontynuował tam, a tematy linuksowe oraz IT włączę w szerszy kontekst mojego blogowania na następujących blogach:

  • Blog o oszczędnościach w domu, firmie, inwestowaniu i minimalistycznym podejściu do wielu spraw, czyli: Oszczędzanie.
  • Blog sportowy, hobbystyczny z zacięciem konsumenckim, prowadzony we współpracy z zaprzyjaźnioną ekipą sportową, czyli: Blog Dla Faceta


Tam mnie i moją pisaninę znajdziecie, zapraszam, tym razem jednak dziękuję Wam za tak długi czas spęczony na Lekkim Linuksie... być może się jeszcze kiedyś tu odezwę :)

sobota, 28 września 2013

Debian Wheezy w wersji light, czyli Crunchbang Waldorf stable

Dawno nie pisałem, jednak żyję, używam Linuksa dzień w dzień, 25h na dobę, 8 dni w tygodniu - o czym miałem jednak pisać? Swojego czasu zamienilem Debiana Wheezy na testinga od czasu do czasu robiąc apt-get dist-upgrade i żyłem sobie dobrze z moim Debianem.

Od pewnego czasu nie mam jednak rezerw czasowych na intensywne zabawy z rożnymi dystrybucjami - muszę pracować. Potrzebuję stabilnego Linuksa najlepiej w klimatach enterprise, gdzie nie ma miejsca na eksperymenty, jest natomiast miejsce na krew, pot i łzy.

Na jednej z partycji mam Scientific Linux, klon RHEL na drugiej wczoraj Debian Testing poleciał z dymem na rzecz świeżej instalki Debian Wheezy, czyli inaczej biorąc Debian Stable.

Nie mam czasu na zabawę systemem, mam czas na operowanie na systemach klasy enterprise/server, których używa się codziennie w firmach.

Do zainstalowania Debiana uzyłem distra Crunchbang Linux Waldorf, jest to gereralnie Wheezy z kilkoma autorskimi skryptami twórcy Crunchbanga, dający minimalistyczne i szybkie jak torpeda środowisko pracy w Debianie. Nic więcej mi nie potrzeba.



Z uwagi na przyzwyczajenia mainstreamowe poleciałem po skrypcie instalacyjnym Crunchbanga, potem zainstalowałem sobie LXDE, zmieniłem config slima oraz xorg. To wszystko.

Myślałem chwilkę nad Ubuntu LTS w jakiejś lekkiej odmianie, ale z tego co widzę, Ubuntu zaczyna zamieniać się w ultrakomercyjną popierdólkę, a nie rasowego pingwina z krwii i kości. Gdybym chciał czytej komercji, kupuję sobie makówkę i po krzyku - chcę jednak Linuksa a nie jakiegoś nie-wiadomo-co.

Debian to jest to. Pingwin z jajem!

Zachęcam do spróbowania! http://crunchbang.org/


czwartek, 4 lipca 2013

Seriale Science Fiction, które przygwoździły mnie do fotela.

Mały offop filmowy mnie naszedł, w związku z oglądnięciem BSG: Blood and Chrome...

Trzy seriale Science Fiction, które przykleiły mnie do fotela.


1. Firefly + Serenity.

Serial oraz pełnometrażowy film, tworzący oryginalne uniwersum post-apokaliptyczne na wzór dzikiego zachodu przeplatanego z obecnymi wątkami cywilizacyjnymi. W amerykańskich glosowaniach na serial wszechczasów pobił Star Wars, oraz całą resztę konkurencji. Produkcja, która na zawsze pozostanie w twojej pamięci, jeśli się wkręcisz.


 

2. Battlestar Galactica (reminagined) + Caprica.

Kultowa kultowość w USA i Kanadzie, na opis serialu i uniwersum BSG musiałbym poświęcić kilka wpisów a nie jedną notkę. Niektóre odcinki to zapychacze czasu antenowego i efekt nadmiernej miłości producentów do BSG, ale całość bardzo fajna. Kontynuacja BSG pt. Caprica poniosła fiasko, mimo iż zapowiadała się ciekawie, producenci wypuścili niedawno kolejny pilot...




3. Kroniki Sary Connor.

Alternatywna wersja uniwersum Terminatora. Klimatyczny, filozoficzny, nieco ciężki i fajne kobitki odtwarzające główne role (wszystkie!).



Zabawa z komputerem. Gry klasyczne, gry dla dziecka...


Stało się nieuniknione...


...młode pokolenie w mojej rodzinie coraz bardziej zaczyna interesować się gadżetem jakim jest... komputer.... cóż, wolę ten proces przeprowadzić sam niż mieć potem dziką i niekontrolowana informatyzację... czyli gry durne, pełne przemocy, posoki i innych rozbryzgujących się płynów organicznych...


Słowem... trochę mniej komercyjnego guana i psychopatycznego stuffu, a więcej logiki i grywalności... aby dziecko mi się w nocy z płaczem nie budziło. Na pierwszy ogień idą "łagodne" gry linuksowe takie jak np. SuperTux2 (klon Super Mario Bros) czy Foobillard albo Frozen Bubble...


Na pewno ruszę też grywalne i eleganckie klasyki (czyli stare klasyczne gry na których dorastałem), ale to w miarę wolnego czasu i zasobów informatycznych. Zamierzam sobie np. sklecić funkcjonalną "amigę" NG (piszę w ten sposób, aby nie drażnić fanów markowej Amigi NG za min. 6-13 tys, zł) albo ze starego Maka PPC albo (co pewniejsze) ze starszych modeli Acer Aspire One, bo klasyczna emulacja na PC mnie jakoś nie bardzo rusza.


Tyle na dziś... dobrej nocy!

wtorek, 28 maja 2013

Windows dla...

Microsoft podjął światową akcje ostatecznego przekonania wszystkich do systemu Windows, konsultanci przebyli świat wzdłuż i wszerz i przekabacili wszystkich Linuksiarzy, Makówkowców, itp. na Windows - za wyjątkiem ostatniego zatwardziałego geeka.

Do geeka fatyguje się osobiście sam dyrektor działu marketingu MS i przekonuje. Linuksiarz odpowiada pod włos:

- Zobacz, załóżmy, że dam się przekonać, ale jeśli mnie, ostatniego Linuksiarza, przekonasz do Windows i wszyscy już będą na Windows to stracisz swoją posadę, nie będziesz już potrzebny... nie będzie już kogo przekonywać... nie będzie już posadki dyrektora marketingu... na pewno chcesz tego? Co?

Dyrektor działu uśmiecha się szeroko i odpowiada...

- Eeee nie... zupełnie się o to nie martwię. Dział rozwojowy przygotowuje już Windows dla zwierząt.


wtorek, 14 maja 2013

SparkyLinux - MATE Edition

Pozno jest i jestem mocno zmeczony, natomiast na prosbe znajomego testuje SparkyLinux - MATE Edition, nasza rodzima dystrybucje Linuksa...

Ladna jest, nie ma co, po zmianie domyslnej, krzykliwej tapety... tak sie oto prezentuje:


Pod maska nic innego jak niezawodny Debian. Co jak co... Debian trzyma poziom. Nie ma nic lepszego na dekstop dla zwyklego czlowieka.

środa, 1 maja 2013

Windows - system niezrozumiały!!!

Wierzcie lub nie, jednak dla mnie system, którego większość z was używa na co dzień jest dla mnie obcy i nie do końca zrozumiały. Swoją najwcześniejszą karierę komputerową zaczynałem na Commodore 64, a potem od razu przyszedł PC z systemem DOS, czyli z systemem tekstowym gdzie tryb graficzny Windows był tylko opcjonalnym dodatkiem.

Jeden z mini-boksów zrobionych w GIMPie pod Linuksem
dla mojego nowego projektu http://dlafaceta.biz

Po 1-2 latach "postępu" i romansowaniu z Windows odkryłem coś takiego jak systemy Unix (czyli dla przeciętnego zjadacza chleba Linux) i tak już zostało. Dla mnie Windows jest egzotyką, czymś dziwnym, kosmicznym, zagadkowym.

Jasne... umiem, jako fachowiec, się tym posługiwać lepiej niż 95% populacji, jednak uczucie dziwności i obcości pozostaje. Moim domem jest Linux, a Windows OEM dostarczony razem ze sprzętem jest tylko obcym dodatkiem. Właśnie siedzę pod Windowsem, konserwując system (chcąc nie chcąc, mainstreamowy i potrzebny!!!) i chciałem wykonać kilka operacji, które normalnie są dla mnie kwestią 2-3 klików. Nic z tego.

Nie mogę się doczekać przełączenia ma partycję Linuksową. Duszę się, z Windowsem, z tym dziwacznym, obcym systemem!

środa, 24 kwietnia 2013

Zmiana planów, czyli blog lifestylowy.

Witam wszystkich czytelników spragnionych nowości na blogu. Dziś garść informacji co się dzieje u mnie.

1. Linuksowo: cały czas, zupełenie bezproblemowo używam Crunchbang Linux, czyli de facto ułatwionej instalki najnowszego Debiana, tu zupełnie nie ma o czym pisać - system działa - it just works.


2. Blogowo: mam dużo zainteresowań, a blogger nie ułatwia blogowania wielowątkowego, można co najwyżej pozakladać sub-blogi, czyli nowe adresy www, jednak na dłuższą metę te rozwiązanie sie nie sprawdza - dlatego kilka z moich blogów przenoszę na nowy, wspólny adres, mianowicie: http://dlafaceta.biz/

Oprócz moich stałych tematów, czyli sportu i techniki znajdziecie tam dużo pisania a'la lifestyle, bo czemu nie?  Lubię eksperymentować.

Na debiut nowego adresu przygotowałem dla was super materiał - zapraszam:
Legia Cudzoziemska - wywiad z legionistą!

piątek, 29 marca 2013

Internet mobilny - Play na kartę

Dzisiejszy post piszę w programie Abiword z wielką nadzieją, że uda mi się wkleić go do bloggera o kliknąć „opublikuj“ - niestety od dwóch dni mój internet to jedna wielka masakra teksańska - przypominają mi się dawne czasy 0202122... tak to leciało? Czyli czasy modemowe tepsy (TP S.A.).

Korzystam od dłuższego czasu na wyjazdach z Internetu Play na kartę, z podstawowego białego modemu, sprzedawanego w zestawie za bodajże 119 czy 125 zł. W czasie wyjazdu kupuję sobie starter za 19 zł, który ma 1GB danych do wykorzystania.

Net z Playa ma jednak swoje góry i doliny, a ja w tej chwili jestem w dolinie, i to ciemnej. Nie mogę wykonać części swojej pracy, nie mogę wykonać przelewów bankowych, z wielkim trudem mogę odebrać maila, relatywnie dobrze działa mi Wikipedia, na szczęście, to proste tekstowe strony, które jako tako się ładują. Lubię sobie czasem pobuszować w angielskiej Wikipedii czytając godzinami artykuły historyczne.

Internet z Play podczas obecnego wyjazdu przez kilka dni działał bardzo szybko (jak na net mobilny) i zrobiłem dość dużo z zaplanowanych rzeczy, jednak od pewnego momentu kaszana. i można jedynie czekać na cud - tak to niestety jest z ofertą Play na kartę.

Kilka moich wniosków co do używania netu z komórki. (Kiedyś używałem także blueconnect).

1. Do przeglądania netu najlepiej używać przeglądarki Opera z włączoną opcją Opera Turbo - jest to analogia do programu blueconnect compressor, tyle że działa na wszystkich platformach sprzętowo-systemowych i we wszystkich sieciach.

2. Praca na necie mobilnym z Play, poza wielkimi miastami jak dla mnie jest niestabilna, odpada jak dla mnie praca z GoogleDocs czy innymi aplikacjami on-line, lepiej jest pracować lokalnie i zapisywać dane na dysku i ewentualnie pendrive. W przeszłości zdarzało mi się, że ważne systemy administracji on-line po prostu nie działały w Playu, albo działały tak wolno, że przyniosło to więcej nerwów niż korzyści.

3. Kabel to kabel, a internet z nielimitowanym transferem to jednak luksus pozwalający na swobodę w internecie, żadna oferta mobilna jak dla mnie nie zastąpi kabla. Te limity transferu przypominają mi średniowiecze internetowe, czyli modem TPSA i wolne, drogie łącze z ograniczeniami.

A jakie są wasze doświadczenia z mobilnym internetem?

środa, 6 marca 2013

Dlaczego na blogu Lekki Linux nic się nie dzieje.

Wyjaśnienie tego fenomenu z mojej strony jest proste - Debian, którego używam NIE SPRAWIA ŻADNYCH problemów! A skoro nie ma żadnych dylematów do rozwiązania to o czym mam pisać?

Żartuję! :)

No dobra, żartuję tylko po części. Debian naprawdę jest rewelacyjny!


Przez miesiąc koncentrowałem się na konkurowaniu w Plebiscycie na Oszczędnościowego Bloga roku 2012.

środa, 2 stycznia 2013

Debian Wheezy nadaje się już na stabilny dekstop.

Od około miesiąca używam Crunchbang Linux, który jest niczym innym jak Debianem Wheezy (obecny zamrożony testing) z prekonfigurowanym środowiskiem Openbox wzbogaconym o kilka elementów, między innymi programy z XFCE.


Mam ten system już na dwóch maszynach, przeprowadziłem mnóstwo drobnych aktualizacji, zainstalowałem wiele programów...

Przez okres około miesiąca nie zauważyłem ani jednego buga, ani jednej nawet drobnej niestabilności, nic do czego można by się przyczepić. System mi się na tyle spodobał, że zrezygnowałem na jego rzecz z najnowszego Ubuntu i OpenSUSE.

Owszem, były elementy konfiguracji które sobie poprawiłem w plikach konfiguracyjnych, mianowicie montowanie dysków, tap button na touchpadzie, dodałem Debian Menu do menu Crunchbanga, dodałem sobie autostart panelu XFCE, itp.

Także przynajmniej Debian Wheezy instalowany 'z pomocą' dystrybucji Crunchbang nie jest distrem dla linuksowego świeżaka, chyba, że dla swieżaka pokroju Tombuli :)

Ale dla geeka, na szybki i bardzo stabilny desktop (stabilniejszy niż Arch) nadaje się w zupełności.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...