Dawno nie pisałem, jednak żyję, używam Linuksa dzień w dzień, 25h na dobę, 8 dni w tygodniu - o czym miałem jednak pisać? Swojego czasu zamienilem Debiana Wheezy na testinga od czasu do czasu robiąc apt-get dist-upgrade i żyłem sobie dobrze z moim Debianem.
Od pewnego czasu nie mam jednak rezerw czasowych na intensywne zabawy z rożnymi dystrybucjami - muszę pracować. Potrzebuję stabilnego Linuksa najlepiej w klimatach enterprise, gdzie nie ma miejsca na eksperymenty, jest natomiast miejsce na krew, pot i łzy.
Na jednej z partycji mam Scientific Linux, klon RHEL na drugiej wczoraj Debian Testing poleciał z dymem na rzecz świeżej instalki Debian Wheezy, czyli inaczej biorąc Debian Stable.
Nie mam czasu na zabawę systemem, mam czas na operowanie na systemach klasy enterprise/server, których używa się codziennie w firmach.
Do zainstalowania Debiana uzyłem distra Crunchbang Linux Waldorf, jest to gereralnie Wheezy z kilkoma autorskimi skryptami twórcy Crunchbanga, dający minimalistyczne i szybkie jak torpeda środowisko pracy w Debianie. Nic więcej mi nie potrzeba.
Z uwagi na przyzwyczajenia mainstreamowe poleciałem po skrypcie instalacyjnym Crunchbanga, potem zainstalowałem sobie LXDE, zmieniłem config slima oraz xorg. To wszystko.
Myślałem chwilkę nad Ubuntu LTS w jakiejś lekkiej odmianie, ale z tego co widzę, Ubuntu zaczyna zamieniać się w ultrakomercyjną popierdólkę, a nie rasowego pingwina z krwii i kości. Gdybym chciał czytej komercji, kupuję sobie makówkę i po krzyku - chcę jednak Linuksa a nie jakiegoś nie-wiadomo-co.
Debian to jest to. Pingwin z jajem!
Zachęcam do spróbowania! http://crunchbang.org/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz