Serwisy społecznościowe zawładnęły internetem. Dawniej spotykaliśmy
się, dzwoniliśmy lub pisaliśmy SMS, wiadomości e-mail lub czatowaliśmy
na Gadu Gadu. Obecnie doszło nawet do paradoksu, w którym naszego
znajomego najszybciej złapiemy w internecie – bo niemal wszyscy
przenieśli się na Facebooka.
Pomijając wariactwo na punkcie społecznościówek, którego przyznam
szczerze nie rozumiem, to przeraża ilość udostępnianych tam informacji.
Nie mogę zrozumieć, dlaczego moi znajomi lub obcy ludzie – dzielą się
informacjami dotyczącymi stanowiska pracy, miejsca zamieszkania,
stanu cywilnego, poglądów, gdzie właśnie są i co robią…
Oczywiście święty nie jestem, ponieważ konto na „Fejsie” mam od 2008
roku. Kiedy tryumfy święciła Nasza Klasa, tylko nieliczni posiadali
konto na międzynarodowym Facebooku
Przez te lata zamieściłem parę fotek, wpisów na tablicy, przyjąłem i
wysłałem paręnaście zaproszeń. Powiedzmy, że naśmieciłem trochę na
koncie :-)
Od pewnego czasu czułem jednak zmęczenie tematem, rozważałem
posprzątanie konta, a może nawet jego usunięcie. Niedawno dokonałem
jednak małej rewolucji, a punktem zapalnym była broszurka internetowa,
która przyszła wraz z newsletterem od jednego z portali, który zajmuje
się pracą i karierą zawodową. W owej broszurce były dwie strony poświęcone skanowaniu kandydata do pracy,
właśnie na profilach społecznościowych. Kiedy to przeczytałem,
powiedziałem sobie basta. Fakt faktem, że na swoim koncie miałem zawsze
podkręcone ustawienia prywatności, ale artykuł podziałał na wyobraźnię.
Kierując się tym artykułem – nie pozwalam, aby jakiś dział rekrutacji
sprawdzał profesjonalność moich fotek. Aby sprawdzał czy jestem poprawny
kulturalnie, religijnie i politycznie w postach publikowanych na
tablicy. Nie pozwalam, aby dział rekrutacji sprawdzał też, czy
polubiłem profile firm, do których aplikuję. Nawet profil
społecznościowy należy prowadzić „pod publikę”, bo można podpaść komuś z
HR. Szaleństwo, prawda?
Zmotywowany jak nigdy, przystąpiłem do czystek. Usunąłem wszystkie
posty z tablicy czasu, fotografie, oczyściłem bazę znajomych. Rykoszetem
dostało również nieużywane konto na Naszej Klasie, które w końcu
usunąłem (wraz z prośbą, aby usunęli moje dane z bazy). Mało tego –
postanowiłem również zlikwidować wszystkie niepotrzebne rzeczy, do
których kieruje mnie Google po wpisaniu danych osobowych.
Krótko mówiąc, posprzątałem swój profil na Facebooku i polecam to
każdemu. Zostało wyłącznie imię i nazwisko, a ostatecznie można zostawić zdjęcie profilowe.
Tyle wystarczy, aby odnalazł mnie jakiś dawny znajomy. Nie trzeba
niczego więcej. W planach mam usunięcie profilu, bo w gruncie rzeczy - sprowadzanie niektórych konwersacji do chatowania na "Fejsie", zamiast spotkać się osobiście to szaleństwo.
Autorem tego wpisu jest Krystian - twórca kanału YT: Poczytnik
Ja rozważam za jakiś czas likwidację fejsa nie jest mi już jakoś szczególnie potrzebny . Dziś chciałem kumpla wyciągnąć na piwo w końcu pogoda jest typowo barowa ale niestety woli siedzieć w domu przed kapem od patologia naszych czasów.Andrzej Leszno Wlp
OdpowiedzUsuńJa za to mam sporo znajomych z którymi bez FB kontakt byłby znacznie gorszy ze względu na odległości nas dzielące. Dzięki FB jesteśmy w miarę na bieżąco z tym co się u nas dzieje. Czasem nawet jest okazja pożartować.
OdpowiedzUsuń